nasz team
Nasi pszczelarze

Tomasz Karawajczyk
Tomasz Karawajczyk, pszczelarstwo ma w genach, dziadek i wujek byli pszczelarzami. Jednak swoje doświadczenie i wiedzę pozyskuje od różnych doświadczonych praktyków, otwarty na nowe technologie, doskonale orientuje się w nowinkach.…



Tomasz Karawajczyk, pszczelarstwo ma w genach, dziadek i wujek byli pszczelarzami. Jednak swoje doświadczenie i wiedzę pozyskuje od różnych doświadczonych praktyków, otwarty na nowe technologie, doskonale orientuje się w nowinkach. Swoją pasiekę gospodaruje na dwóch typach uli, Wielkopolski i Apipol. Kocha pszczoły i podchodzi do nich z respektem. Motto życiowe, to robić coś z pasją. Kocha pszczoły i podchodzi do nich z respektem. Uważa, że ich ciężka praca nie jest po to, żeby wydoić ich z każdej kropli miodu. Pozyskuje miodu w granicach rozsądku. Dzielnie wspiera je w chorobach, leczeniu i pilnuje, żeby nie zmieniły zdania o miejscu zamieszkania 🙂 Żartobliwie mówi, że pozwalam im się roić, ale w obrębie własnej pasieki 🙂
Tomasz jest z zawodu grafikiem komputerowym i każdą swoją wolną chwilę przeznacza albo na pszczoły, albo na wsparcie kolegów pszczelarzy. To dzięki otwartości i wesołym podejściu do życia, poznał na swojej drodze, śp. Mariana Opokę, który powiadał, że (…) ”kto ma pszczoły ten, ma świat wesoły”. Coś w tym musi być, bo kto przy zdrowych zmysłach, siedzi i łączy ramki, drutuje, i wtapia węzę i godzinami rozmawia z pszczołami. Pszczoły uczą jednego, cierpliwości, a gdy chcesz coś przyśpieszyć, to one szybko pokazują, że nie tędy droga.

jad pszczeli
Historia pasieki
wczoraj dzisiaj
Od setek lat związek owadów z roślinami jest oczywistą, oczywistością. Wiele gatunków roślin jest wręcz uzależnionych od obecności owadów, w szczególności błonko skrzydłowych.
Fenomen zapylania roślin przez owady od zawsze był dla mnie niesamowicie niezwykłym, w jakimś sensie nawet osobistym i tajemniczym, przeżyciem. Z niesamowitą pieczołowitością odtwarzam chwilę, jak leżąc na łące u wujostwa przyglądałem się jak na zmianę, pszczołą, trzmiele i motyle oblatywały kwiatki. Wykonywały z jednej strony strasznie nudne, pracochłonne dla człowieka zadanie. Inne ale równie ciekawe moje doświadczenia były odwiedziny w sadach na wiosnę, kiedy to drzewa szumem pszczół wydawały niesamowity dźwięk. Po latach przechodząc się koło mojego domu spostrzegłem, że dzika czereśnia choć kwitnie jest „martwa”, błoga cisza stałą się chwilą zadumy, gdzie się podziały pszczoły?
Zapylacze, pszczoły zapewniają życie kolejnym pokoleniom roślin, naszej ludzkości. I tak, ta dzika czereśnia stałą się dla mnie działaniem do założenia własnej pasieki. I chodź w mojej krwi płynie, tak mi rodzina donosi, krew pszczelarza nawet po dziadku, to jednak stłumione przepaścią czasową, karierą wyjazdami. Choć to tu, to tam spotykałem się z pszczelarzami, miłośnikami miodu, koneserami dobrego pyłku i w ogóle produktów pszczelich, owocem prac drobnych, pracowitych owadów.
My jako ludzie jesteśmy częścią tego systemu, czy się nam to podoba, czy nie. Musimy się z tym pogodzić ale i zadbać, żeby nie zniszczyć tego, co nam zostało przekazane. Tak, oto z miłości do owadów powstała pasieka, na nowych terenach, w nowych czasach z nowymi technikami ale i chorobami, których nie borykali się moi przodkowie.
jad pszczeli
Czy należy bać
się użądleń
Jeśli się nie jest uczulonym na jad pszczeli, bać się użądleń nie trzeba. Ból spowodowany użądleniem jest na pewno przykry, ale chwilowy i możliwy do zniesienia.
Strach przed użądleniem powoduje określone reakcje ustroju, a przede wszystkim wydzielanie „potu strachu”. Pszczoły, wyczulone na pewne zapachy, właśnie na ten zapach natychmiast reagują atakiem na intruza i żądlą.
Jad pszczeli zawiera min. histaminę, [jest to składnik jadu wywołujący swędzenie i pieczenie skóry oraz obniżenie ciśnienia krwi, jak też wzmagający wydzielanie soku żołądkowego] oraz inne substancje toksyczne, powodujące ból po użądleniu.
