O nas

Tomasz Karawajczyk, pszczelarz z sercem, odziedziczył swoją pasję do pszczół po dziadku i wujku, którzy również byli doświadczonymi pszczelarzami. Jego korzenie w pszczelarstwie sięgają głęboko, co przekłada się na jego zaangażowanie i zrozumienie tego rzemiosła.

Niezależnie od dziedziczonych tradycji, Tomasz stale poszerza swoją wiedzę, zdobywając doświadczenie od różnych praktyków pszczelarskich. Jest otwarty na nowe technologie i doskonale orientuje się w najnowszych osiągnięciach w dziedzinie pszczelarstwa. Jego pasieka to miejsce, gdzie harmonijnie łączą się tradycja i nowoczesność, gospodarując na dwóch różnych typach uli: Wielkopolski i Apipol.

Miłość do pszczołom to dla Tomasza więcej niż tylko praca – to głębokie uczucie i szacunek do tych pracowitych istot. Jego motto życiowe to „robić coś z pasją„, co doskonale odzwierciedla zaangażowanie w pszczelarstwo.

Tomasz nie traktuje pszczół jedynie jako źródło miodu. Jego podejście opiera się na przekonaniu, że ich ciężka praca zasługuje na szacunek, a pozyskiwanie miodu powinno odbywać się w granicach rozsądku. Jest nie tylko pszczelarzem, lecz również opiekunem swoich pszczół, wspierając je w chorobach i dbając o ich dobrostan.

Zawodowo Tomasz pracuje jako Scientist for Drug Discovery Database Solutions Computational Chemistry, ale każdą wolną chwilę poświęca pszczołom lub wsparciu kolegów pszczelarzy. Jego otwartość i radosne podejście do życia przyciągnęły go do świata pszczelarstwa, gdzie spotkał niezapomnianego Mariana Opokę. Opoka często powtarzał, że „kto ma pszczoły, ten ma świat wesoły„. Tomasz, podzielając to przekonanie, poświęca czas na łączenie ram pszczelich, drutowanie, wtapianie węży, i przede wszystkim na rozmowy z pszczołami. To dla niego nie tylko zajęcie, ale także nauka cierpliwości i szacunku do naturalnego rytmu życia pszczół.

nasz team

Nasi pszczelarze

Tomasz Karawajczyk
Scientist for Drug Discovery Database Solutions Computational Chemistry

Tomasz Karawajczyk, pszczelarz z sercem, odziedziczył swoją pasję do pszczół po dziadku i wujku, którzy również byli doświadczonymi pszczelarzami. Jego korzenie w pszczelarstwie sięgają głęboko, co przekłada się na jego…

Filip Karawajczyk, pasjonat pszczół i nieustraszony pomocnik taty na pasiece. Pomaga dzielnie przy codziennych obowiązkach, zarażając się miłością do pszczół. Pszczoły go uwielbiają, choć czasem przypominają mu o swojej obecności…

jad pszczeli

Historia pasieki
wczoraj dzisiaj

Od setek lat związek owadów z roślinami jest oczywistym faktem. Wiele gatunków roślin jest wręcz uzależnionych od obecności owadów, zwłaszcza błonkoskrzydłych.

Fenomen zapylania roślin przez owady zawsze był dla mnie niezwykle fascynującym doświadczeniem, w pewnym sensie nawet osobistym i tajemniczym. Z niesamowitą uwagą przyglądałem się, jak pszczoły, trzmiele i motyle oblatywały kwiatki, wykonując pracochłonne zadanie, które dla człowieka wydaje się nudne. Inne, równie interesujące doświadczenia, miały miejsce podczas wizyt w sadach na wiosnę, kiedy to drzewa szumiały od pszczół, wydając niesamowity dźwięk. Po latach, przechadzając się koło mojego domu, zauważyłem, że choć dzika czereśnia kwitnie, to brakuje wokół niej pszczół, co sprawiło, że stała się obiektem mojej zadumy – gdzie się podziały te owady?

Zapylacze, zwłaszcza pszczoły, zapewniają życie kolejnym pokoleniom roślin oraz naszej ludzkości. To, co widziałem, zainspirowało mnie do założenia własnej pasieki. Choć w mojej rodzinie są pszczelarze, a według doniesień nawet mój dziadek był pszczelarzem, to jednak moje życie różni się od ich życia karierą, wyjazdami i innymi aspektami. Mimo to, spotykałem się z pszczelarzami, miłośnikami miodu i koneserami produktów pszczelich, widząc w nich owoc pracy tych pracowitych owadów.

Jesteśmy częścią tego ekosystemu, czy nam się to podoba, czy nie. Musimy się z tym pogodzić, ale także zadbać o to, by nie zniszczyć tego, co zostało nam przekazane. Z miłości do owadów powstała pasieka, która działa na nowych terenach, w nowych czasach, stosując nowe techniki, ale również stawiając czoła nowym chorobom, z którymi nie musieli zmagać się nasi przodkowie.

jad pszczeli

Czy należy bać
się użądleń

Jeśli się nie jest uczulonym na jad pszczeli, bać się użądleń nie trzeba. Ból spowodowany użądleniem jest na pewno przykry, ale chwilowy i możliwy do zniesienia.

Strach przed użądleniem powoduje określone reakcje ustroju, a przede wszystkim wydzielanie „potu strachu”. Pszczoły, wyczulone na pewne zapachy, właśnie na ten zapach natychmiast reagują atakiem na intruza i żądlą.

Jad pszczeli zawiera min. histaminę, [jest to składnik jadu wywołujący swędzenie i pieczenie skóry oraz obniżenie ciśnienia krwi, jak też wzmagający wydzielanie soku żołądkowego] oraz inne substancje toksyczne, powodujące ból po użądleniu.

Miód z własnej pasieki

Naturalny miód

Formularz kontaktowy

Zapraszamy do pisania do nas

    Adres

    Liszki 550, 32-060 Liszki, Polska

     

    Telefon

    +48 531177342